Neapol w tenisówkach Wyróżniony
Czterdzieści dwa kilometry w dwa i pół dnia, czyli weekend w Neapolu :)
Lądujemy, wychodzimy z samolotu i kierujemy się na przystanek. Strajk! Nie jesteśmy specjalnie zdziwieni, nim decydujemy się co dalej, podjeżdża taksówka. Jedziecie może do centrum?- przez otwarte okno wychyla się młoda pasażerka tejże taksówki. Tak, właśnie czekamy na autobus, ale chyba jest strajk. Tak! Dziś nic nie jeździ, ale jeśli wszyscy się zabierzemy wyjdzie nas po pięć euro- dziewczyna zachęca, a taksówkarz już otwiera klapę bagażnika. My i jeszcze ta druga para turystów, która czekała razem z nami na przystanku ładujemy się do środka wana. W kilka sekund później trzask drzwi i ruszamy ( z kopyta). Jedziemy pod prąd, na ciągłej, na czerwonym świetle, na pełnym gazie bez krępacji. Mój M., jest nieco skonfundowany, ale uśmiecha się w swoim zdziwieniu, ja wciąż tylko wyglądam przez okno i obserwuje powiewające na sznurach pranie. Wysiadamy w dwadzieścia minut później, miasto od samego początku wydaje mi się tak mroczne jak i barwne. Sprzeczne...
Nasz hotel znajduje się poza centrum i na wzgórzu, wybraliśmy go z dwóch powodów. Był w promocji i miał świetną panoramę na miasto. Droga do zajmuje nam jakieś czterdzieści pięć minut, z czego połowa ciągnie się serpentynami pod górę, jak się później okazuje istnieje skrót... Koniec końców pojawiamy się w holu naszego Paradiso ;). Na miejscu wita nas dwóch uzbrojonych policjantów. Zatrzymują w drzwiach, każą się legitymować. Czy coś się stało?- pytam M. i podaje nasze dowody, ja wyobrażam sobie postrzelonego bosa mafii. Nic się nie stało, przyjechała drużyna Crotone. Acha. Jutro grają z Napoli. Proszę- oddają nam dokumenty i już nieco przyjaźniejszym tonem zapraszają do środka -możecie Państwo wejść. Super myślę- możemy wejść i w chwilę później jesteśmy już w pokoju. Pokój miał być elegancki z widokiem na morze, jest śmierdzący papierosami z widokiem na sztuczny żywopołot. No tak, przyjechała drużyna Crotone... Wszystko jasne. Czy możemy zmienić pokój?- pytamy przed wyjściem na kolację. Nie ma sprawy-odpowiada oschły recepcjonista. Jutro. Jak tylko wyjedzie drużyna...
Pierwszy poranek rozpoczynamy kawą, ciasteczkami (sfogliatelle) i zwiedzaniem, to bardzo miłe połączenie. Wezuwiusza odkrywamy najpierw, jest jakieś kilkanaście kilometrów w oddali, pręży się w świetle porannych włoskich promieni. Jest dostojny, zacny, godny uwagi, ale chyba tyle nam wystarczy. Teraz Pompeje. Jedziemy?- pytam ja i zaczynam wędrówkę po stronach internetowych, nim skończę cappuccino powiemy sobie- Nie! Wybieramy miasto...I tak w niezbyt wygodnych tenisówkach, z aparatami fotograficznymi, zegarkiem GPS i mapą ruszamy na jego podbój. Przemierzamy kolejne kilometry i odkrywamy nastrój włoskiego Południa.
A jakie ono jest? Jaki jest Neapol? Myślę, że dla jednych może być roztrzepanym artystą w powiewającej koszuli, dla drugich niedbałym robotnikiem przy pracy. Dla mnie jest jednym i drugim.
Z całą pewnością to jedno z tych miast, w którym nie da się nudzić. Cokolwiek miałoby to znaczyć będzie się działo. W pizzerii, na kawie, w zakątku szarej albo kolorowej i pachnącej praniem uliczki. Mam nadzieję, że zdjęcia w jakimś stopniu oddają atmosferę miejsca, niezwykłego miejsca.
No to co!? :D Zapraszam na przejażdżkę. Uwaga! Będziemy jechać pod prąd :P ;)
Crotone przegrało z Napoli 3 do 0, a my kolejnego dnia zmieniliśmy pokój. Dostaliśmy pachnący apartament, z widokiem na morze i... pokruszonym szkłem w pościeli, ale co tam, to tylko kilka kropli krwi i tak wiele wspomnień ;))
Oczywiście to nie koniec podróży! Opowieść o Neapolu nie byłaby pełna bez jego wspaniałej kuchni, dlatego już teraz zapraszam Was na pizzę i do kawiarni. Do zobaczenia w kolejnych postach, obiecuję, że będą pyszne ;)!
Fajnego dnia!
Dominika
8 komentarzy
-
Faktycznie mieliście paradiso z noclegami. Pokruszone szkło wygrywa.
Ola wtorek, 21 marzec 2017 10:40 Link do komentarza
Pranie, pranie, wszędzie pranie, ale też wspaniały włoski niepowtarzalny klimat. :-) -
Super te zdjęcia nie byłam w Neapolu ale czuję ,że oddaja istote scenerii tego miasta i charakter ludzi
Malgosia wtorek, 21 marzec 2017 18:42 Link do komentarza
Małgosia -
Klimat tych ciasnych uliczek jest magiczny i niepowtarzalny...cudowny.
Biała Sowa środa, 22 marzec 2017 15:27 Link do komentarza
Pozdrawiam. -
Wiszące wszędzie pranie to chyba koloryt tego miasta :) Ale i tak warto zobaczyć to niezwykłe miasto. Dziękuję za spacer pod prąd :)) Poczułam się jakbym tam z wami była :)
Anna K. inspiracjewmm środa, 22 marzec 2017 15:31 Link do komentarza
Pozdrawiam ciepło :) -
Aż chciałoby się teraz tam być... Cudowna fotorelacja. czekam na posta kulinarnego:)
Natalia K środa, 22 marzec 2017 19:45 Link do komentarza
Uściski wiosenne Pastelowa Kropeczko:)
P.S. Porywam te niebieskie krzesła:):):) -
Byłam :) Owszem pięknie, kolorowo i egzotycznie, ale przy okazji gorąco, hałaśliwie i brudno- po powrocie Warszawa wydała mi się taka spokojna i elegancka ;) Reasumując- na wakacje super, ale do zamieszkania- za nic! Zresztą Neapol bardziej przypomina Afrykę niż włoskie miasta. Ja mam zdecydowanie północnoeuropejską mentalność ;P Buziaki!
Marta czwartek, 23 marzec 2017 11:17 Link do komentarza -
Wow, świetna przygoda i piękna fotorelacja. Chętnie bym tam pojechała, ale raczej bez dzieciaków... ;)
Domowo158 niedziela, 26 marzec 2017 20:41 Link do komentarza -